Od kiedy pamiętam, interesowali mnie ludzie. Nawet będąc w grupie, wolałam przyjąć nieco wycofaną pozycję i obserwować osoby, z którymi przebywam. Pamiętam, że gdy studiowałam psychologię, byłam głęboko zafascynowana tym, do jakich czynów mogą posunąć się ludzie, gdy okoliczności im na nie pozwolą. Temat seryjnych morderców zazwyczaj stanowił centrum moich rozważań w tym zakresie. Z wypiekami na twarzy oglądałam na zajęciach film dokumentalny o Richardzie Kuklinskim i nie przestawałam się zastanawiać nad tym, jak bardzo człowiek może być pozbawiony empatii i chłodny emocjonalnie.
Kategoria: Biografia
Psycholog czyta książki #3: „Człowiek o 24 twarzach”
Bezpański pies, czyli wywiad-rzeka z Adamem Bigajem
Najmniej znana polska agentka
Elegia o amerykańskim śnie
„Elegia dla bidoków” dość długo utrzymywała się na amerykańskich listach bestsellerów. Nazywana jest najważniejszą książką o Ameryce ostatnich lat. Niektórzy zarzucają autorowi, że jej napisanie miało stać się dla niego przepustką do wielkiej polityki. Myślę, że z punktu widzenia polskich czytelników jest to zupełnie nieistotny aspekt. Warto się raczej skupić na tym, co książka Vance’a wnosi do naszej świadomości.
Rudolf Höss – zbrodniarz z Auschwitz
Każdy medal ma dwie strony – historia Svena Hannawalda
Pamiętam doskonale pięćdziesiątą edycję Turnieju Czterech Skoczni, która odbyła się w sezonie 2001/2002, choć miałam wówczas zaledwie dziewięć lat. Pamiętam uśmiechniętą twarz zwycięzcy wszystkich czterech konkursów i całego cyklu – Svena Hannawalda. Wygrana we wszystkich konkursach była historycznym wyczynem, którego nikt wcześniej nie dokonał. Nazwisko Hannawalda zapisało się złotymi zgłoskami w historii skoków narciarskich. Pamiętam jego medale olimpijskie i mistrzostwo świata w lotach, zdobyte w tym samym sezonie. Wydawać by się mogło, że Sven osiągnął tak wiele, że jego życie od tamtej pory było sielanką. Nic bardziej mylnego.
Autobiografia człowieka, który pokochał latanie ponad wszystko
Zabawne, że skoki są jedyną dyscypliną, która towarzyszy mi do dziś. Oglądałam kiedyś Formułę 1, ale po wypadku Roberta Kubicy, który uniemożliwił mu jazdę bolidem, zainteresowanie F1 umarło śmiercią naturalną. Podobnie było z moją ogromną miłością do Juventusu Turyn, z którą obecnie wiąże się dla mnie zbyt wiele nieprzyjemnych wspomnień.