Zimowe weekendy to jedne z najmilszych wspomnień z mojego dzieciństwa. Razem z rodzicami siedzieliśmy przed telewizorem, za oknem padał śnieg, zaspy sięgały po kolana (gdy byłam dzieckiem, zima była prawdziwa, teraz to zaledwie jakaś marna podróbka), a my z uwagą oglądaliśmy kolejny konkurs skoków narciarskich. Nie pamiętam, jak to się właściwie zaczęło – dla mnie skoki były w naszym domu od zawsze i nie pamiętam czasu, gdy ich nie było, choć pewnie pojawiły się wraz z Adamem Małyszem.
Zabawne, że skoki są jedyną dyscypliną, która towarzyszy mi do dziś. Oglądałam kiedyś Formułę 1, ale po wypadku Roberta Kubicy, który uniemożliwił mu jazdę bolidem, zainteresowanie F1 umarło śmiercią naturalną. Podobnie było z moją ogromną miłością do Juventusu Turyn, z którą obecnie wiąże się dla mnie zbyt wiele nieprzyjemnych wspomnień.