Książki, Literatura obyczajowa, Thriller

Jakub Ćwiek znów zaskakuje

topiel

Jakub Ćwiek ostatnio eksperymentuje z gatunkami, czego efektem był m. in. ostatni kryminał. Teraz dostaliśmy jego nową powieść, tym razem jest to thriller obyczajowy.

To historia kilku chłopców, którzy spędzają wakacje w Głuchołazach – większość z nich mieszka tam na stałe, jeden przyjechał do rodziny. Są to jednak wakacje inne niż wszystkie, akcja powieści toczy się bowiem w 1997 roku, a więc w czasie powodzi tysiąclecia. Na pierwszym planie mamy więc klęskę żywiołową, a w tle pojawiają się perypetie miłosne chłopców i tajemnicze zwłoki. Z informacji na okładce wynika, że jeden z chłopców nie dożyje końca wakacji – nie wiemy jednak który ani z jakiego powodu. I to właśnie jest najważniejszy wątek tej powieści.

Początkowo miałam wrażenie, że akcenty w tej książce są rozłożone bardzo nierównomiernie. Jeśli oczekujecie dużej ilości akcji i zamieszania wokół znalezionych przez chłopców zwłok, możecie się rozczarować. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że „Topiel” sklasyfikowałabym raczej jako powieść obyczajową z elementami thrillera niż thriller obyczajowy.

Choć moje początkowe wrażenia wynikające z wcześniejszych oczekiwań nie były pozytywne, w ostatecznym rozrachunku jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści i obserwacji społecznych, które zawarł w niej autor. A moje zaskoczenie wzbudziło zwłaszcza zakończenie, które dosłownie wbiło mnie w fotel, bo nie spodziewałam się, że zdarzy się coś takiego, choć widziałam symptomy, które z dużą dozą prawdopodobieństwa mogły do takiego zdarzenia doprowadzić. Bardzo się cieszę, że „Topiel” porusza tak ważny obecnie temat, związany ze zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży. Byłam bardzo poruszona zakończeniem tej książki i przez to na pewno zapamiętam ją na długo.

I biorąc pod uwagę przede wszystkim powyższe oceniam najnowszą powieść Ćwieka bardzo pozytywnie, bo to książka, która nie tylko świetnie oddaje klimat tamtych lat, ale także jest zwyczajnie po ludzku prawdziwa. Zdaję sobie sprawę, że opisałam tę powieść dość enigmatycznie, ale większa szczegółowość z mojej strony zepsułabym Wam lekturę. Autor nie przesadza w żadną stronę – język nie jest ani zbyt wulgarny, ani zbyt „ugrzeczniony”. Można z łatwością uwierzyć w to, że taka historia wydarzyła się naprawdę. Rzadko zdarza mi się czytać tak szczere i prawdziwe powieści – „Topiel” na szczęście okazała się być jedną z nich.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.