Książki, Powieść przygodowa

Dałam Miłoszewskiemu drugą szansę

kwestia ceny

Z twórczością Zygmunta Miłoszewskiego rozpoczęłam przygodę jakiś czas temu od lektury „Jak zawsze”. Niestety pomimo ciekawego pomysłu potencjał tej powieści został w mojej opinii zmarnowany. Postanowiłam jednak dać autorowi drugą szansę – tym razem sięgnęłam po tegoroczną premierę pt. „Kwestia ceny”.

Główną bohaterką powieści jest Zofia – profesor historii sztuki, która niespodziewanie traci pracę dyrektora muzeum. Mniej więcej w tym samym czasie Bogdan Smuga proponuje jest udział w wyprawie, której celem jest odnalezienie zbiorów przywiezionych przez badacza Benedykta Czerskiego z Syberii. W międzyczasie dowiadujemy się również, że mąż głównej bohaterki zmaga się z zaburzeniami pamięci. Zofia po dłuższym wahaniu decyduje się na udział w wyprawie. Nie wie jednak, że jej cel jest zupełnie inny…

Od początku irytowała mnie nieco miłość autora do feminatywów – profesorka, historyczka sztuki, dyrektorka, naukowczyni… Może przedstawię niepopularną wśród kobiet opinię, ale mi feminatywy po prostu nie pasują, nie są miłe dla mojego ucha i mam wrażenie, że część z nich brzmi niezbyt poważnie. Język ewoluuje i pewnie za jakiś czas takie formy będą bardzo rozpowszechnione, ale póki co wolę być panią psycholog, a nie psycholożką.

Postanowiłam jednak zacisnąć zęby i nie zwracać uwagi na zbyt często stosowane przez autora żeńskie formy rzeczowników. I okazało się, że „Kwestia ceny” to dokładanie taka powieść przygodowa jak lubię – pełna zwrotów akcji, z wątkami dotyczącymi zarówno dzieł sztuki, jak i broni biologicznej oraz pełna humoru. Choć ten ostatni czasem również bywał irytujący, bo za pierwszym czy drugim razem żart o Adrianie Zandbergu był nawet śmieszny, ale za dziesiątym stał się zwyczajnie nudny, Momentami niektóre szczęśliwe zbiegi okoliczności były zbyt naciągane, a jest to aspekt, na który zawsze zwracam dużą uwagę. Mimo tego czytałam tę powieść z zapartym tchem i żałowałam, że miałam tak mało czasu na lekturę.

W wielu recenzjach podkreślano wielowarstwowość tej książki i uważam, że faktycznie jest to jej największy atut. Wątek sensacyjno-przygodowy skrywa tematy, które skłaniają do myślenia – począwszy od miłości, przez medycynę czy ochronę środowiska, a skończywszy na kwestiach natury moralnej i filozoficznej. W gruncie rzeczy odpowiedź na najważniejsze pytanie tej książki – po której stronie opowiedzieć się w toczącej się na jej kartach rywalizacji, gdy poznajemy już wszystkie szczegóły, jest szczególnie trudna.

„Kwestia ceny” to jednak taka książka, która zaczyna się ciekawie, trzyma w napięciu przez cały czas, ale kończy się fatalnie. Ostatnie strony są tak nijakie, że nie pamiętam z nich nic. Mimo tych kilku mankamentów uważam, że jest to historia warta przeczytania. Polecam ją zwłaszcza tym, którzy lubią powieści z wątkiem broni biologicznej, ale także tym, którzy po lekturze będą chcieli zadać sobie pytanie, jak daleko możemy się posunąć, by ratować naszą planetę.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.