Książki, Sensacja, Wojciech Chmielarz

[PREMIERA] Bezimienny #1 – „Prosta sprawa”

prosta sprawa

Po książki Wojciecha Chmielarza sięgam już trochę „w ciemno”, bo po przeczytaniu serii o Jakubie Mortce i trzech thrillerów („Żmijowisko”, „Rana”, „Wyrwa”) wiem, że autor świetnie sobie radzi z tym, co dla mnie w literaturze popularnej najważniejsze – z konstrukcją bohaterów i wykorzystaniem w powieściach trafnych obserwacji społecznych. „Prosta sprawa” to jednak nieco inna powieść, można powiedzieć, że ciut eksperymentalna, ale i tak zaufanie, które ma u mnie Chmielarz sprawiło, że sięgnęłam po nią bez wahania.

Być może powinnam była się wahać wiedząc, że „Prosta sprawa” była publikowana przez autora na jego fanpage’u na Facebooku w czasie wiosennego lockdownu. Powstawała spontanicznie, pisana na gorąco ku pokrzepieniu serc fanów pisarza, w trudnym dla nas wszystkich momencie. Domyślam się, że Wojciech Chmielarz miał w głowie ogólny zarys tej historii, ale nie mógł (z racji tego, z jaką częstotliwością kolejne odcinki były publikowane) poświęcić tej historii tyle czasu, ile poświęca przy pracy nad standardową powieścią. Pewnie sam nawet nie spodziewał się, dokąd zaprowadzi go ta opowieść i że kilka miesięcy później, po pracach redakcyjnych i korekcie, trafi do druku.

Ja miałam to szczęście, że wiosną nie miałam możliwości, by poznać tę historię, więc jej lektura jesienią sprawiła mi ogromną przyjemność właśnie dlatego, że mogłam poznawać fabułę z każdą kolejną stroną, a wydaje mi się, że nie mogła ona zmienić się na tyle, by ci, którzy codziennie zapoznawali się z nowymi odcinkami, mogli być czymś zaskoczeni w jej „pełnometrażowej” wersji.

„Prosta sprawa” to solidna powieść sensacyjna, w której centrum znajduje się człowiek o pseudonimie Prosty. Mężczyzna zniknął, więc ludzie, dla których z różnych względów był ważny, rozpoczynają poszukiwania. Mamy tu dwa rywalizujące ze sobą obozy, każdy szukający Prostego z innych pobudek – nie wszystkie z nich poznajemy od razu, niektóre wychodzą na jaw dość późno, a jedna z nich jest na tyle zaskakująca, że stanowi główny plot twist tej historii.

W skrócie: mamy tutaj wszystko, czego oczekuję od powieści sensacyjnej – dynamikę, zwroty akcji i pościg. Jest to co prawda nieco inny rodzaj pościgu niż ten, do którego przywykłam w powieściach tego gatunku. Z reguły uwielbiam czytać o samotnych wilkach, takich jak Jason Bourne czy Szakal, którzy ścigając kogoś, sami również są ścigani. W powieści Chmielarza obie rywalizujące ze sobą grupy chcą odnaleźć Prostego, co nie wyklucza oczywiście tego, że w pewnych momentach ścigają również siebie nawzajem.

Na rodzimym rynku literackim jest wielu autorów, którzy tworzą niejako „na zawołanie” i choć ilość wydawanych przez nich książek robi ogromne wrażenie, nie idzie ona niestety w parze z jakością. Tym bardziej trudno uwierzyć, że „Prosta sprawa” to projekt spontaniczny, który powstał bez większego planu i można powiedzieć, że to fabuła prowadziła autora, a nie odwrotnie. Myślę, że w ten sposób Wojciech Chmielarz dowiódł, że jest czołowym graczem jeśli chodzi o polską literaturę popularną.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.