Kryminał, Książki

[PRZEDPREMIEROWO] „Wiosna Zaginionych” Anny Kańtoch

wiosna zaginionych

Nazwisko Anny Kańtoch jest już dość dobrze znane czytelnikom literatury fantasy i kryminału, ale w moim przypadku „Wiosna zaginionych” była pierwszym spotkaniem z twórczością autorki. I już na wstępie mogę powiedzieć, że było to spotkanie niezwykle udane.

Główną bohaterką powieści jest emerytowana policjantka Krystyna, która w młodości straciła brata. Teraz przez przypadek w osiedlowym sklepie spotyka Jacka, który jako jedyny powrócił z pięcioosobowej wyprawy w góry w 1963 roku – trzy osoby zostały odnalezione martwe, a brat Krystyny zaginął i jego ciała nie odnaleziono. Jak można się domyślać, dawne emocje odżywają w głównej bohaterce, która wkłada do plecaka nóż i idzie do domu Jacka, by wyciągnąć z niego prawdę o wydarzeniach z przeszłości. Problem polega na tym, że znajduje go martwego.

„Wiosna zaginionych” nie jest powieścią, w której akcja toczy się szybko i rozpędza się z każdą kolejną stroną. Autorka buduje napięcie stopniowo, tworząc sieci powiązań między zdarzeniami i bohaterami, które początkowo mogą wydawać się kompletnie bez znaczenia (mnie na pierwszych stronach bardzo dziwiła obecność kilku wątków), ale z perspektywy czasu okazuje się, że były one niezbędne z punktu widzenia misternie zaplanowanej fabuły.

Muszę przyznać, że Anna Kańtoch świetnie połączyła powieść kryminalną z elementami charakterystycznymi dla thrillera, przez co duży nacisk położony został także na relacje między bohaterami. Oprócz wątku kryminalnego mamy też nierozwiązaną tajemnicę z przeszłości, dzięki której podczas lektury możemy poczuć dreszczyk emocji. Gdy kolejne sekrety wychodzą na jaw i poznajemy coraz więcej niuansów z życia Jacka wiadomym jest, że jego śmierć jest tylko przystankiem na drodze do poznania prawdy o tym, co stało się w górach w 1963 roku. Wiemy już, że „Wiosna zaginionych” to pierwsza część trylogii, więc logicznym wydaje się, że nie dowiemy się z tej książki, co tak naprawdę stało się z bratem Krystyny. Daje ona jednak przyczynek do dalszego śledztwa, bo informacje, które posiadamy po jej lekturze, są niezwykle intrygujące. A samo rozwiązanie zagadki śmierci Jacka jest zaskakujące, a co za tym idzie – czytelniczo satysfakcjonujące.

Z niecierpliwością czekam na premierę kolejnych tomów trylogii, bo „Wiosna zaginionych” to jeden z najlepszych kryminałów, jakie czytałam w tym roku. Trudno mi było oderwać się od tej powieści i choć skończyłam ją czytać z dużym poczuciem niedosytu (bo nadal nie wiem, kim tak naprawdę był Jacek i co się stało z bratem Krystyny), to jednak był to niezwykle przyjemny rodzaj niedosytu – mam bowiem nadzieję, że mój apetyt zostanie za jakiś czas zaspokojony.

Premiera powieści już 30 września.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.