Książki, Literatura piękna

Nostalgiczna historia samotności z wyboru

miejsce

Dominikę Kluźniak kojarzy pewnie każdy z nas – z telewizji, teatru lub dubbingu. „Miejsce” to jej debiut powieściowy i choć zazwyczaj w takich sytuacjach jestem dość ostrożna, tym razem okazało się, że nie musiałam.

„Miejsce” to historia M. – mężczyzny po przejściach, który postanawia wraz ze swoim Psem wieść samotny żywot, z dala od świata i ludzi. I choć początkowo tęskni za obecnością drugiego człowieka, nie jest to wcale smutna historia, M. uczy się bowiem życia w zgodzie ze sobą i odkrywa, że materialne potrzeby w pewnym momencie przestają mieć znaczenie.

W gruncie rzeczy jest to chyba historia o każdym z nas – bo każdy z nas na jakimś etapie swojego życia, w wyniku własnych doświadczeń, może mieć ochotę zniknąć dla świata. Historia M. jest bardzo bliska mojemu sercu z wielu względów, również osobistych. Wiem, jak to jest, gdy chce się być samemu – ale wiem też, jak bardzo można wtedy tęsknić za obecnością ludzi.

W czasach, gdy cały świat biegnie do przodu i nie zatrzymuje się ani na krok, samotność wydaje się być dobrym rozwiązaniem, choć na moment – zatrzymanie się i „bycie ze sobą” pozwala ułożyć sobie wiele rzeczy, nabrać dystansu i lepiej poznać siebie. Jest coś pokrzepiającego w tym, że M. odnalazł harmonię życiową właśnie w samotności, bo mam wrażenie, że cały świat dookoła próbuje nam wmówić, że tylko życie z ludźmi może mieć jakąkolwiek wartość. „Miejsce” to też historia o tym, że nasze emocje i uczucia nie zawsze są czarno-białe. M. chce żyć w samotności, ale gdy zostaje sam, zaczyna tęsknić za obecnością innych ludzi. I taką ambiwalencję ma chyba wielu z nas – tym bardziej łatwo utożsamić się z bezimiennym bohaterem tej powieści.

Sztuką jest na zaledwie 160 stronach umieścić tyle treści, która jest przy okazji niezwykle satysfakcjonująca – głęboka, przejmująca i pełna refleksji. M. płynnie przechodzi z jednego wątku do drugiego, zabierając nas we wzruszającą podróż przez swoje przeszłe i teraźniejsze doświadczenia. Przy tej opowieści można się zatrzymać, napawać się spokojnym klimatem i melancholijnym ciągiem słów, dzięki czemu możemy poczuć, że jesteśmy „tu i teraz”.

Idealna lektura na nostalgiczne jesienne wieczory.