W tytule posta pozwoliłam sobie wykorzystać tekst znajdujący się na okładce książki, o której Wam dziś opowiem. Jest nią „Zamiana” – styczniowa premiera od Wydawnictwa Marginesy, a jednocześnie powieściowy debiut Fleet, który zyskał status bestsellera w wielu krajach.
Główną bohaterką jest Caroline, którą poznajemy w momencie, gdy razem ze swoim mężem Francisem wyjeżdża na tygodniowe wakacje. To ma być dla nich oderwanie od codzienności i problemów, które przez długi czas nękały ich związek. Wyjazd jest dość nietypowy, ponieważ nasi bohaterowie dokonują zamiany domów z inną osobą. W czasie wyjazdu okazuje się, że dzieje się coś dziwnego. Caroline zaczyna dostrzegać wokół siebie coraz więcej nawiązań do tej części swojego życia, o której z całych sił próbuje zapomnieć. Bohaterka martwi się, że do jej świata postanowił powrócić człowiek, którego bezskutecznie stara się wymazać z pamięci, a ona sama będzie musiała zapłacić za błąd, który popełniła w przeszłości.
Akcję, która rozgrywa się na kartach powieści, śledzimy z różnych perspektyw czasowych – oprócz opowieści snutej przez główną bohaterkę w 2015 roku, znajdziemy tu retrospekcję opowiedzianą z perspektywy Francisa, a razem z Caroline cofniemy się do pełnego tajemnic okresu w jej życiu, który miał miejsce w 2013 roku. Całość zwieńczają krótkie rozdziały, pisane z perspektywy anonimowej osoby, z którą nasze małżeństwo dokonało zamiany domów, a która ma wiele wspólnego z tym, że Caroline zaczyna dostrzegać wokół siebie szczegóły przypominające jej tajemnice z przeszłości. Bardzo lubię tego typu zabiegi, pod warunkiem, że umożliwiają one swobodną lekturę i nie wprowadzają w fabułę zbyt wiele zamętu. W tym przypadku początkowo trudno się było zorientować, o co tak naprawdę chodzi, a kolejne skrawki tajemnicy Caroline odkrywane były przez autorkę bardzo powoli, ale jednocześnie zmiana perspektyw czasowych i narratorów nie powodowała, że trudno było mi się połapać w fabule.
Jest w tej książce coś intrygującego pomimo tego, że jej fabuła jest stosunkowo rozwleczona, a akcja zaczyna przyspieszać dopiero pod koniec powieści. Wydaje mi się, że ujął mnie jej klimat, specyficzny, lekko tajemniczy, bardziej obyczajowy i psychologiczny niż typowy dla thrillerów, czym jestem dość mocno zdziwiona, bo moim pierwszym skojarzeniem z „Zamianą” była powieść „Za zamkniętymi drzwiami”, która w mojej opinii była jednym z największych książkowych bubli, jakie miałam wątpliwą przyjemność czytać. Tutaj jednak wszystko jest na swoim miejscu, nawet jeżeli fabuła jest lekko przekombinowana, to łatwo mi było uwierzyć w to, że coś takiego mogłoby się zdarzyć naprawdę.
Wywodów głównej bohaterki na temat jej wielkiej wyidealizowanej przez czas miłości jest trochę zbyt dużo i chyba jedynie one tak właściwie irytowały mnie w tej powieści.
Poza tym uważam, że Rebecca Fleet poradziła sobie całkiem dobrze, jak na debiutantkę. Bardzo podobał mi się sposób przedstawienia tej historii, fabuła (pomimo swojej rozwlekłości) wciągnęła mnie niesamowicie i przeczytałam tę powieść w dwa dni. Nawet Caroline nie irytowała mnie tak bardzo, jak wydawało mi się, że będzie (bo kobiece bohaterki w takich książkach z reguł wywołują u mnie negatywne uczucia).
Poleciłabym tę powieść raczej kobietom niż mężczyznom – chyba, że panowie nie szukają mocnych wrażeń. 😉
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.