Zacznijmy od tego, że dzieciństwo miałam przednie. Wychowałam się w domu, w którym książki były traktowane jak najcenniejszy skarb. Już jako mały szkrab posiadałam solidną biblioteczkę książeczek dla dzieci. Czasem bawiłam się lalkami czy oglądałam bajki na VHS, ale największą rozrywką było dla mnie, gdy babcia, siedząc w fotelu, czytała mi kolejną książkę. Zanim poszłam do szkoły, bardzo chciałam nauczyć się czytać sama, a że byłam zacięta i ambitna, to poszło mi całkiem sprawnie.