Na początku przyznam się bez bicia – zakochałam się w okładce książki Poli Styx. Tytuł też dawał mi nadzieję, że będzie to literatura z gatunku tych, które lubię najbardziej. Jakoś tak się stało, że zaczytywałam się „Powieścią (anty)feministyczną…” pomiędzy lekturą prozy Doroty Masłowskiej i Jakuba Żulczyka. Prawdziwy maraton polskiej literatury współczesnej i do tego dwoje autorów, którzy w mojej opinii są mistrzami w swoim fachu. Jak na tym tle wypadła debiutancka powieść Poli Styx?