„Marzyciel” zakończył się w najbardziej znienawidzony przez czytelników sposób – z jednej strony finałowa scena była do bólu smutna, z drugiej zaś skazała nas na pełne napięcia oczekiwanie dotyczące tego, jaką decyzję ostatecznie podejmie Lazlo i co w związku z tym stanie się ze Szlochem. Dobra, uczciwie rzecz ujmując Wy czekaliście, ja czytałam pierwszy tom całkiem niedawno, więc nie byłam zmuszona czekać aż tak długo, w przeciwnym razie obgryzłabym chyba wszystkie paznokcie do krwi.