Jonasa Jonassona poznałam podczas lektury „Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął”. Pamiętam, jak wiele radości wywołała we mnie ta książka i jak często śmiałam się pod nosem, gdy czytałam ją w komunikacji miejskiej. Gdy przypadkiem natrafiłam na „Analfabetkę, która potrafiła liczyć”, musiałam ją kupić. Jak to jednak często bywa, bałam się, że druga książka autora nie wzbudzi we mnie podobnych emocji, co pierwsza. Chcecie się przekonać, jak było? Zapraszam do lektury poniższego tekstu. 🙂
Tag: Jonas Jonasson
Niezwykły stulatek i jego życie pełne przygód
O „Stulatku…” nie słyszałam nigdy, choć to bestsellerowa powieść, a adaptacja też odbiła się dosyć głośnym echem. Pokazuje to chyba dość wyraźnie, jaki mam stosunek do list najlepiej sprzedających się książek. Gdybym chciała ująć moje zdanie na ten temat w jednym zdaniu, stwierdziłabym, że „nie leży to w kręgu moich zainteresowań”. Nie znaczy to oczywiście, że nie kupuję takich książek – robię to nawet często, ale nie należę do osób, które z wypiekami na twarzy śledzą zapowiedzi najnowszych wydań. Na „Stulatka…” trafiłam przypadkiem, spodobała mi się okładka, przeczytałam, że śmiechu ma być co nie miara i poczułam się zachęcona do zakupu. To tyle tytułem wstępu.