Macie czasem ochotę trochę się przestraszyć? Ja tak, ale tylko odrobinę. Pod tym względem zdecydowanie wolę książki – straszne seriale oglądam jedynie, gdy swoim ramieniem ochrania mnie chłopak, a filmów nie oglądam w ogóle. Twórczości Deana Koontza nie miałam okazji poznać wcześniej, ale napis na dole okładki, obiecujący, że: „To nie jest historia o duchach. To coś znacznie bardziej przerażającego…”, sprawił, że bez wahania kupiłam „Dom śmierci”. Cóż, z perspektywy czasu wydaje mi się, że nie jest to odpowiedni tytuł do rozpoczęcia przygody z tym autorem.