Ken Follett, Książki

Filary ziemi #2 – „Świat bez końca”

świat bez końca

Po drugą część epickiej trylogii Kena Folletta sięgałam z ogromnymi oczekiwaniami. „Filary ziemi” rozbudziły mój apetyt i od „Świata bez końca” oczekiwałam podobnych fajerwerków. Czy tym razem mojemu ulubionemu autorowi ponownie udało się skraść moje serce?

„Świat bez końca” to historia, która dzieje się dwieście lat po wydarzeniach z pierwszego tomu. Tym razem tło historyczne stanowi XIV wiek, wojna stuletnia i rozprzestrzeniająca się epidemia dżumy. W takim właśnie świecie przyszło żyć bohaterom tej powieści, potomkom tych, którzy na własne oczy widzieli budowę wspaniałej katedry w Kingsbridge.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że spod tej historii przebijają „Filary ziemi”. Analogii jest mnóstwo i trudno powstrzymać się przed porównaniami. Z pewnością jest w tej historii coś wtórnego i schematycznego. Można odnieść wrażenie, że autor zmienił daty i imiona, dodał kilka nowych wydarzeń i tak powstał „Świat bez końca”. Spróbujmy się więc skupić na różnicach.

Dwieście lat, które upłynęło między zakończeniem pierwszej powieści, a rozpoczęciem drugiej, przyniosło ze sobą duże zmiany. Życie w Kingsbridge nie kręci się już wokół katedry, a miasto systematycznie się rozrasta. Tematem numer jeden jest budowa mostu i to wokół niej usnuta jej fabuła powieści.

W tej historii to nie mężczyźni, a kobiety grają kluczowe role. O ile męscy bohaterowie są miałcy i nijacy, o tyle Caris, Gwenda, lady Philippa czy przeorysza Cecylia to bohaterki o silnym charakterze, niezwykle wyraziste i na długo zostające w pamięci.

„Świat bez końca” to tak naprawdę historia kobiet w świecie zdominowanym przez mężczyzn, kobiet, które nie mogą zostać lekarzami i stosować nowocześniejszych metod leczenia, bo wszystkie standardy wyznaczane są przez mnichów, a każde odstępstwo od nich może zostać ukarane procesem o czary.

Podobnie jak w przypadku „Filarów ziemi”, uwielbiam w tej powieści jej wielowątkowość i sprawne połączenie drobnych historii w jedną wielką opowieść, ukazaną na tle prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce w średniowiecznej Anglii.

Follett we wspaniały sposób ukazuje realia historyczne epoki, jego opisy są niezwykle obrazowe, a choć książki z tej serii są ogromnych gabarytów, czyta się je jednym tchem, a kiedy już się skończy, trudno o nich zapomnieć. Bohaterowie są opisani niezwykle realistycznie i choć wiadomo z góry, kto jest pozytywną postacią, a kto złym charakterem, ich dylematy i rozterki są aż do bólu ludzkie.

Przede mną ostatni tom trylogii i powoli zaczynam tęsknić za tym wspaniałym, epickim wręcz światem średniowiecza, stworzonym przez Folletta.