Książki, Thriller, Wojciech Chmielarz

[PRZEDPREMIEROWO] „Rana” Wojciecha Chmielarza

rana

Pisząc o książkach Wojciecha Chmielarza, wielokrotnie wspominałam, że jest on świetnym obserwatorem otaczającej nas rzeczywistości. Jego poprzednie powieści, a zwłaszcza „Żmijowisko”, sprawiły, że poprzeczka, którą stawiają mu czytelnicy, jest obecnie na dość wysokim poziomie. Jak poradziła sobie z jej pokonaniem „Rana”, najnowsza powieść Chmielarza?

Główną bohaterką powieści jest Klementyna – samotna nauczycielka, do której właśnie uśmiechnął się los, udało jej się bowiem dostać posadę w prywatnej szkole. Od początku wiemy, że nie wszystko w tej sytuacji jest takie, jakim powinni być – Klementyna umieściła w swoim CV kilka kłamstw, co sugeruje, że jej przeszłość skrywa jakąś tajemnicę.

Gdy pod kołami pociągu ginie Marysia, uczennica wspomnianej szkoły, jej nauczycielka języka polskiego – Elżbieta, postanawia odkryć prawdę na temat śmierci dziewczynki. Jej prywatne śledztwo ma jednak tragiczne zakończenie – kobieta zostaje zamordowana, a jej ciało znika. Wcześniej martwą Elżbietę widziały jedynie dwie osoby – Klementyna i aspołeczny Gniewomir, zafascynowany seryjnymi mordercami uczeń Elżbiety. Śledztwo, w które zostali wplątani, doprowadzi ich do odkrycia nie tylko tajemnic szkoły, ale także tajemnic związanych z ich rodzinami. A niektórych z nich z pewnością nigdy nie chcieli odkryć.

Tytułowa „Rana” jest tym, co łączy wszystkie wątki w jedną całość. Tak naprawdę akcja tej powieści dzieje się głównie w rodzinach i w każdej z nich możemy odnaleźć bohatera, który został zraniony. Dziewczynka, której wydaje się, że jest w stanie naprawić związek rodziców, a każda kolejna kłótnia matki i ojca powoduje u niej ogromne poczucie winy. Rodzice, którzy nie dostrzegają swoich dzieci tak bardzo, że nie wiedzą, kim tak właściwie się stały i do czego są zdolne. Dzieci będące ofiarami przemocy domowej. Dziewczynka próbująca dopasować się do środowiska zbyt zamkniętego, by mogła zostać doń przyjęta. Małżonkowie, którzy żyją obok siebie, choć między nimi każdego dnia rośnie coraz większy mur, spowodowany tragedią z przeszłości. Chmielarz powoli odkrywa przed nami kolejne aspekty każdej z tych ran, pozostawiając jednocześnie nieodparte wrażenie, że rzeczywistość nigdy nie jest czarno-biała, a jednoznaczna ocena niektórych bohaterów nie jest możliwa.

Trzeba przyznać, że Chmielarz wziął na warsztat dość trudną tematykę, a biorąc pod uwagę fakt, że nie ograniczył się do jednej rany, lecz opisał całe ich spektrum, napisanie tej powieści było nie lada wyzwaniem. Czytałam wiele opinii, w których „Rana” porównywana była do „Żmijowiska” i choć faktycznie każda z tych książek porusza trudną tematykę, daleka byłabym od oceniania najnowszej książki Chmielarza przez pryzmat bodaj najlepszej do tej pory powieści jego autorstwa (czyli „Żmijowiska”).

W „Ranie” otrzymujemy przede wszystkim zupełnie inny sposób prowadzenia fabuły i zupełnie inną jej intensywność. Wątków jest stosunkowo dużo, ale sama fabuła nie jest zbytnio skomplikowana, głównie dzięki temu, że przez większą część powieści mamy do czynienia z jedną perspektywą czasową – wyjątkiem od tej reguły są jedynie sny Klementyny, które ukazują nam wydarzenia z przeszłości, są to jednak na tyle krótkie wstawki, że w żaden sposób nie rozpraszają czytelnika, a wręcz podsycają jego ciekawość.

Tak jak wspomniałam, nie znajdziemy tu zawrotnych intryg i pędzącej akcji, całość jest bowiem oparta na konstrukcji bohaterów. Muszę przyznać, że wydaje się ona w niektórych wypadkach nieco przesadzona i teatralna (mam na myśli głównie dyrektorkę szkoły, w której została zatrudniona Klementyna), ale nie miało to zbyt wielkiego wpływu na to, jak odebrałam tę powieść, a to ze względu na to, że miałam poczucie, iż Chmielarz ogromną konsekwencją w prowadzeniu bohaterów udowodnił mi, że miało być właśnie tak, a nie inaczej.

Wyjątek stanowi tu jednak wątek jednego z bohaterów (celowo nie zdradzę, o którego chodzi, by nie zepsuć lektury tym, którzy „Ranę” mają dopiero w planach). Tym razem nie otrzymaliśmy gwałtownego zwrotu akcji i naszego myślenia o bohaterze, jak miało to miejsce w „Żmijowisku”. Postać, o której mówię, była prowadzona od samego początku w ten sposób, by zmiana naszego myślenia o niej mogła następować bardzo powoli. O ile można mówić o jakiejkolwiek zmianie, ja bowiem zostałam wprowadzona przez autora w nie lada konsternację i przez dłuższy czas nie wiedziałam tak właściwie, co powinnam myśleć na temat tego konkretnego bohatera. Jest to o tyle cenny strzał ze strony autora, że udało mu się w ten sposób pokazać ważną prawdę o tym, że krzywda nie bierze się znikąd. Krzywda narasta. Z pokolenia na pokolenie. Krzywdzeni ludzie krzywdzą kolejnych, a krzywdzący byli kiedyś krzywdzeni.

Trudno jest wyrosnąć na stabilną emocjonalnie i dojrzałą społecznie jednostkę w domu, w którym występuje przemoc. Ale z drugiej strony Chmielarz pokazuje nam, że trudno jest także dorastać w rodzinie, która z pozoru ma wszystko (a zwłaszcza pieniądze), ale w rzeczywistości relacje między poszczególnymi członkami tej rodziny nie istnieją. Często rodzice w pogoni za pieniędzmi, mającymi stworzyć ich dzieciom najlepszy na świecie dom, zapominają o tym, że ten dom powinni przede wszystkim tworzyć ludzie, a relacje, które obserwujemy i w których uczestniczymy jako dzieci, mają ogromny wpływ na to, jakimi dorosłymi się stajemy.

Pod względem psychologicznym „Rana” jest zatem świetnym studium różnych rodzajów krzywdy, różnych sposobów radzenia sobie z wynikającą z niej traumą i zagrożeń, do których krzywda może doprowadzić.

Jedynym, co rozczarowało mnie w tej powieści, było zakończenie. Nie chodzi nawet o samo zdarzenie, które miało miejsce na ostatnich stronach i decyzje podjęte przez bohaterów, rozumiem bowiem, że mogło mieć to w pewnym sensie wymiar symbolicznego odkupienia win. „Rana” przyzwyczaiła mnie do powolnego tempa, a sama końcówka została rozegrana tak szybko, że nawet nie zdążyłam się zorientować. Wydało mi się to trochę za szybkie i za proste, a pytanie, które cisnęło mi się na usta po przeczytaniu ostatniego zdania, brzmiało: „To już?!”. I chyba z tego względu pozostał mi po lekturze lekki niedosyt. Mimo tego uważam jednak, że jest to jedna z najlepszych powieści w dotychczasowej twórczości Wojciecha Chmielarza.

 

Premiera „Rany” już 14 sierpnia.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.