Jakub Żulczyk, Książki, Literatura piękna

„Wszystko już było, oprócz nas…”

radio armageddon

„Radio Armageddon” to druga powieść w literackim dorobku Żulczyka, przez wielu uznana za kultową. Historia czwórki nastolatków zakładających zespół muzyczny, który zmienia świadomość ich rówieśników, wydaje się być banalna. To jednak tylko pozory. Emocjonująca historia młodych ludzi staje się pretekstem do tego, by opowiedzieć prawdę o dzisiejszym świecie.

Wydaje mi się, że głównym bohaterem tej książki jest Cyprian. To wokół niego wszystko się kręci, to on jest siłą napędową tłumu. Zostaje on przeniesiony do liceum, do którego uczęszczają: Gnat, Nadzieja i zakochany w niej Szymon. Cyprian i Nadzieja zostają parą, cała czwórka zaś tworzy zespół, który ma otworzyć młodym ludziom oczy, sprawić, że zbuntują się przeciwko otaczającemu ich światu i zrozumieją, że nie ma już żadnej przyszłość. Radio Armageddon szybko zdobywa popularność, stając się legendarnym zespołem. Wszyscy przygotowują się do wydania płyty. Sytuacja komplikuje się w momencie, gdy Cyprian znika bez słowa i już nie wraca. Przyjaźń czwórki ludzi, którzy tak właściwie nigdy dobrze się nie poznali, rozpada się.

Jak to u Żulczyka bywa, „Radio Armageddon” napisane jest brutalnym językiem. Nie bałabym się stwierdzić, że jest to najbardziej brutalna książka Jakuba, jaką miałam okazję czytać. Być może dlatego, że pokazuje prawdę o świecie w nieco inny sposób niż „Wzgórze psów” czy „Ślepnąc od świateł”.

W „Radiu Armageddon” mamy bunt, do którego swoich słuchaczy skłaniają członkowie zespołu. Bunt niezaspokojony i nieokiełznany, któy budzi w młodych ludziach potrzebę zmiany. Obserwujemy czystą ekspresję ich gniewu. Wystarczy jedno słowo Cypriana, by rozpoczęła się jatka. Ten chłopak naprawdę wierzy w to, co przekazuje ludziom. Jego misją jest pokazanie im, że nie ma przyszłości. Każdy kolejny dzień wypala go jednak coraz bardziej. Wokół pełno jest alkoholu, narkotyków, gotowych na wszystko dziewczyn i szefów wytwórni, chcących dorobić się na sukcesie Radia Armageddon. Czy ten bunt w ogóle miał sens? Czy jakikolwiek bunt ma sens? Czy każda próba sprzeciwienia się światu musi zostać sprzedana, zbezczeszczona, skonsumowana? Z tymi pytaniami zostawiła mnie książka Żulczyka i chyba wciąż nie potrafię znaleźć na nie odpowiedzi.

Jak to u Żulczyka bywa, rzeczywistość przez niego przedstawiona jest jednocześnie abstrakcyjna i do bólu prawdziwa. To, co stało się największym sukcesem naszych bohaterów, stało się jednocześnie ich największą porażką. Uzależniło ich od narkotyków, alkoholu i adrenaliny sprawiając, że ich los już nigdy nie będzie taki sam.

Ta historia opowiada też o tym, jak wiele może znaczyć charyzma jednego człowieka. Cyprian był dla słuchaczy Radia Armageddon jak narkotyk. Wystarczyło jedno jego słowo, by zaatakowali policjantów, każdy z nich gotów byłby skoczyć przez okno, gdyby Cyprian powiedział mu, że ma to zrobić. To jednocześnie fascynujące i straszne, jak jedna osoba może odmienić cały tłum i każdego jego członka zosobna, a jednocześnie jak brak jednej osoby może wyniszczać innych ludzi.

Mocna jest ta książka. I bolesna. A przy tym cholernie prawdziwa.