Książki, Literatura młodzieżowa, Pan Samochodzik, Powieść przygodowa, Zbigniew Nienacki

Pan Samochodzik #0 – „Pierwsza przygoda Pana Samochodzika”

pierwsza przygoda

Jako dziecko byłam wielką fanką przygód Pana Samochodzika. Wtedy jednak nie miałam możliwości przeczytania wszystkich książek z tej serii, bo Internet nie był jeszcze miejscem, w którym na masową skalę dokonywać można było zakupów, a księgarnia w powiatowym mieście była tak mała, że rzadko udawało się w niej znaleźć któryś z tomów.

„Pierwsza przygoda Pana Samochodzika” została opublikowana po raz pierwszy w 1961 roku pod tytułem „Pozwolenie na przywóz lwa” . W latach 90. seria została wznowiona, a decyzja o dołączeniu tej powieści do cyklu zapadła już po rozpoczęciu druku, dlatego ten tom otrzymał numer 0. Widać, że autor nie planował takie układu od początku, biorąc pod uwagę zaburzenia chronologii zdarzeń w kilku pierwszych powieściach.

Pan Samochodzik (tak właściwie Tomas NN) znany jest głównie ze swojego pokracznego wehikułu, który pod maską skrywa silnik Ferrari, potrafi pływać i został wyposażony w szereg wynalazków przez wujka pana Tomasza. Trzy pierwsze powieści zostały dołączone do cyklu (jak już wspominałam) w latach 90. – w nich Pan Samochodzik jest dziennikarzem i nie posiada jeszcze charakterystycznego samochodu.. Kolejne tomy, które od początku wchodziły w skład serii, ukazują już Pana Tomasza jako historyka sztuki, pracownika Departamentu Ochrony Zabytków Ministerstwa Kultury i Sztuki.

Fabuła „Pierwszej przygody…” związana jest z przypadkowo znalezioną przez Tomasza informacją, że załoga rosyjskiego grodu Ałbazin, położonego na dalekiej Syberii, otrzymała w XVII wieku list napisany m.in. po polsku. Sprawa nie daje naszemu bohaterowi spokoju, więc po skomplikowanych przygotowaniach, związanych z odszukaniem dokładnej lokalizacji rzeczonego Ałbazina, uzyskaniem pozwolenia na wyjazd i środków na jego sfinansowanie, wyrusza on w podróż, by rozwiązać zagadkę tajemniczego listu.

Różnice, o których wspominałam w jednym z poprzednich akapitów (brak wehikułu, inny zawód) wpłynęły dość znacząco na to, jak odebrałam tę powieść. „Pierwsza przygoda Pana Samochodzika” okazałą się być ogromnym rozczarowaniem. Fabuła była nudna, opisów historycznych było stanowczo zbyt dużo. Pogubiłam się w gąszczu nazwisk i dat, które koniec końców okazały się całkowicie zbędne, a przez nie kompletnie nie pamiętam, jakiego skarbu tak właściwie szukał nasz bohater i jak zakończyła się ta historia. To zdecydowanie nie ten klimat i nie ten styl pisania, który znam z kolejnych tomów. Gdybym jako dziecko rozpoczęła swoją przygodę z Panem Samochodzikiem od tego tomu, pewnie byłaby to najszybciej zakończona literacka przygoda w moim życiu. Brakowało mi typowych dla pana Tomasza żartów, wartkiej akcji i bohaterów, którzy zyskaliby moją sympatię.

Nie spodziewałam się po tej powieści rewelacji, ale to co otrzymałam, naprawdę bardzo mnie rozczarowało.