Kryminał, Książki, W lekarskim fartuchu

W lekarskim fartuchu #2 – „Paranoja”

paranoja

„Paranoja” to druga część serii „W lekarskim fartuchu”. Można ją czytać samodzielnie, ale ja rekomenduję raczej przeczytanie najpierw „Obsesji” – dzięki temu będziemy rozumieć drobne aluzje, które pojawiają się co jakiś czas na kartach drugiej powieści z tego cyklu.

Jak zdążyliście się pewnie zorientować, „Paranoja” opowiada historię tych samych bohaterów, których poznaliśmy w pierwszej części. Tym razem autorka skupia większą uwagę na Marku Zadrożnym, co pozwala nam lepiej go poznać. Okazuje się, że jest nie tylko niezwykle przystojny, ale też zabójczo inteligentny. To on jako pierwszy dostrzega związek między kilkoma sprawami, które z pozoru wyglądają na zwykle samobójstwa. Łączy je jedynie czerwona nitka, która pojawia się na każdych zwłokach.

Sama sprawa kryminalna jest nieco mniej mroczna niż ta z poprzedniej części, być może dlatego, że ofiary nie przypominają głównej bohaterki. Tym razem sprawca postanawia przetestować doktora Zadrożnego i jego przyjaciela komisarza Pola. „Paranoja” oferuje czytelnikowi wątek zabójstwa, który jest o wiele bardziej rozbudowany niż tez, który pamiętamy z „Obsesji”. Jest tu też nieco mniej humoru – być może dlatego, że wszyscy wciąż mają w pamięci tragiczne chwile z zakończenia pierwszej części cyklu.

Początkowo myślałam, że Joasia już nie wróci, ale na szczęście nie kazała na siebie długo czekać. I bardzo dobrze, bo wątek jej rozwijającego się romansu z Markiem to coś, na co czekałam od chwili, gdy tych dwoje wpadło na siebie na parkingu przed szpitalem. Pomimo rozbudowanego wątku miłosnego, porównując obie powieści ze sobą muszę stwierdzić, że drugiej części jest zdecydowanie bliżej do kryminału z prawdziwego zdarzenia. Od samego początku jest w niej co prawda mniej krwi, a zbrodnie popełniane przez seryjnego mordercę są bardzo „czyste”. Jest to jednak zaledwie początek spektaklu. W pewnym momencie zabójca postanawia ujawnić wszystkim, że żadna z tych śmierci nie była samobójstwem – wówczas robi się naprawdę ciekawie. Bardzo lubię historie morderców, którzy testują policjantów, dają im do rozwiązania łamigłówki, ograniczając jednocześnie czas ich rozwiązania.

„Paranoja” była dla mnie dość dużym zaskoczeniem, choć myślałam, że po „Obsesji” nie jest to możliwe. Miszczuk stworzyła bohaterów, do których się przywiązałam, bohaterów wyrazistych, momentami zbyt przerysowanych, ale na pewno zapadających w pamięć. Tym bardziej ucieszyłam się, gdy wątek prokurator Natalii Świetlik został przez nią tak rozbudowany. Mam nadzieję, że gdy powstanie kolejna część serii, poznam tę na pozór niezbyt sympatyczną kobietę jeszcze lepiej.

Wątek kryminalny jest wprowadzany bardzo powoli – co jakiś czas poznajemy historię kolejnego „samobójstwa”. Fabuła toczy się leniwie, ale płynnie, stopniowo zaś nabiera tempa, którego czasem brakowało mi w „Obsesji”. Stopniowe odkrywanie kart to bardzo przemyślany element, a autorka wykorzystuje go niezwykle umiejętnie, zwiększając ciekawość czytelnika, ale nie zanudzając go.

„Paranoja” to przede wszystkim wciągający wątek obyczajowy, ciekawa zagadka kryminalna, której rozwiązanie i zakończenie wcale nie są tak oczywiste, jak moglibyśmy sądzić. Jest mniej śmiesznie, bardziej poważnie, trwa bowiem morderczy wyścig z czasem, a każdy błąd kosztować może życie niewinnego człowieka.

 

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.