Książki, Thriller

„Margo” – najdziwniejsza książka, jaką kiedykolwiek czytałam

margo

Znacie to uczucie, gdy kierując się wszechobecnymi zachwytami, sięgacie po książkę, o której nikt tak właściwie nie powiedział niczego konkretnego? Macie wówczas jakieś oczekiwania? Bierzecie tę książkę do ręki i z namaszczeniem mieszającym się z ekscytacją otwieracie ją na pierwszej stronie?

Ja nie wiedziałam, jak się zachować. O „Margo” słyszałam wiele, ale nic jednoznacznego. Miała to być lektura mocna, trzymająca w napięciu, wstrząsająca i skłaniająca do refleksji. Miałam wrażenie, że wszyscy poza mną już ją czytali. Przez tydzień trajkotałam o niej non stop, mój chłopak patrzył na mnie i kiwał głową, mając nadzieję, że w końcu przestanę. Przestałam, gdy dopięłam swego i jako szczęśliwa posiadaczka elektronicznej wersji powieści, mogłam zabrać się za lekturę.

Pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl, gdy myślę o tej książce, to „dziwna”. Akcja rozgrywa się w brzydkim, zapomnianym miasteczku, którego mieszkańcy nie mają żadnych perspektyw. Tytułowa bohaterka jest nieszczęśliwą dziewczyną – jej matka jest prostytutką i nie pamięta już chyba nawet, jak ma na imię jej córka, a życie upływa jej na zapisywaniu na kartkach poleceń dla Margo, kąpielach i przyjmowaniu klientów. Gdy dziewczyna dorasta, poznaje chłopaka, który również mieszka w miasteczku – ma na imię Judah i porusza się na wózku. Wspólnie poszukują małej dziewczynki, która również pochodzi z okolicy i która pewnego dnia zaginęła.

„Margo” jest książką pełną ciemności i samotności. Zło jest w niej na porządku dziennym. Główna bohaterka nie pamięta już, jak to jest być kochaną – ostatni raz czuła się tak, gdy miała osiem lat, a jej matka nie sprzedawała jeszcze swojego ciała. Od tamtego momentu dorasta w środowisku, które kompletnie nie sprzyja zdrowemu rozwojowi. Chora na depresję matka i psychopatyczna atmosfera domu, w którym mieszka Margo, to jednak nie jedyne ponure zdarzenia na kartach powieści Fisher.

Wraz z każdą kolejną stroną, na której poznajemy codzienne życie głównej bohaterki, autorka zabiera nas w przerażającą i dołującą podróż w głąb ludzkiej psychiki. To jedyne miejsce, z którego nie da się uciec – możemy wyjechać na koniec świata lub na bezludną wyspę, ale nigdy nie uciekniemy od tego, co dzieje się w naszej głowie.

Margo jest z pozoru zwykłą dziewczyną. Chodzi do szkoły, marzy o tym, by wyrwać się z ponurego miasteczka, a później znajduje pracę, mieszkanie i radzi sobie w życiu. Jej potrzeba bycia kochaną jest jednak niezaspokojona do czasu, gdy poznaje Judaha, dzięki któremu czuje się potrzebna. Margo nie pamięta już, czym jest prawdziwa miłość, więc nie potrafi pokochać kogoś naprawdę. Świat, który zna, jest zły, i nie miała okazji dowiedzieć się w czasie adolescencji, że nie zawsze musi taki być.

Psychologiczna gra, w którą wciągnęła mnie Margo, pozostawiła w mojej głowie wiele pytań. Czy w każdym z nas istnieje bestia i wystarczy tylko nacisnąć odpowiedni klawisz w naszym mózgu, by ją ujawnić? Co tak naprawdę dzieje się w głowie osoby, która potrafi zabić z zimną krwią? Czy można powstrzymać krwawy bieg myśli, zanim będzie za późno? Czy da się uciec przed traumą z dzieciństwa? Jaki wpływ na nasze zachowanie ma to, co nieświadome?

Po lekturze „Margo” pozostałam przy swojej pierwotnej opinii – jest to książka dziwna, ale jednocześnie poruszająca wyobraźnię, ponura, skłaniająca do refleksji i wywołująca lęk. Z pewnością nie zakwalifikowałabym jej do kategorii „literatura młodzieżowa”. Jest to trudna i ciekawa lektura, ale raczej przeznaczona dla dorosłych czytelników. Istnieją bowiem książki, które może zrozumieć tylko człowiek, cechujący się odpowiednim stopniem dojrzałości. „Margo” jest właśnie jedną z nich.