Książki, Rozważania

Mój rok z ebookami – Legimi & Pocketbook

ebooki

Długo dojrzewałam do decyzji, by ograniczyć ilość nowych książek, ze względu na permanentny brak miejsca. Zawsze byłam jednak raczej egzemplarzem czytelnika, który papier wącha, szanuje i podziwia. Postanowiłam jednak dać szansę ebookom, bo obawiałam się, że tak szybki przyrost papierowych egzemplarzy w mojej biblioteczce może skutkować brakiem możliwości wydostania się z mieszkania. Ponieważ wcześniej miałam już styczność z darmowym okresem próbnym z Legimi, raczej nie brałam pod uwagę tego, by kupować czytnik oddzielnie i płacić jednorazowo za każdego czytanego ebooka. Zdecydowałam się więc na abonament – ostatecznie padło na ten obejmujący jedynie ebooki, bo nie brałam wówczas pod uwagę słuchania audiobooków (o tych ostatnich też za jakiś czas napiszę kilka słów).

Spędziłam sporo czasu na forach internetowych, czytając opinie o różnych czytnikach, będących w ofercie Legimi. Duża część użytkowników polecała InkBooki, ale ja nastawiłam się na Pocketbooka Touch Lux 3. Dlaczego? Nie mam wygórowanych wymagań sprzętowych, wizualnie bardziej podobał mi się interfejs Pocketbooka, a przy tym zakochałam się w jego czerwonym kolorze, dzięki któremu perfekcyjnie zgrywa się kolorystycznie z moim komputerem.

Problem polegał na tym, że nie zawsze każdy sprzęt był dostępny w sprzedaży, więc koniec końców przez długi czas nie widziałam czerwonego czytnika. Gdy się pojawił, nie zdążyłam się tak właściwie dostatecznie długo namyślić, bo w międzyczasie w magiczny sposób zamówienie zostało przeze mnie opłacone.

Czekałam z drżącym sercem. A co, jeśli okaże się, że to kompletnie nie dla mnie? Wcześniej czytałam kilka ebooków na tablecie i oczy dość szybko mi się męczyły. Mówili, że czytnik to zupełnie inna jakość, ekran imitujący papier i brak objawów zmęczonych oczu. Co jednak, jeśli okaże się, że nie jestem w stanie czytać niczego innego niż papier i w konsekwencji czytnik (a razem z nim pieniądze) trafi w kąt i nigdy więcej go nie użyję? Już nawet zaczęłam zastanawiać się, czy nie zwrócić zamówienia od razu po jego dostarczeniu.

Wszystko zmieniło się, gdy przyszedł. Zakochałam się. W tym małym, lekkim i poręcznym urządzeniu mogłam zmieścić mnóstwo książek (w tej chwili mam pewnie grubo ponad 500) i czytać każdą z nich w dowolnym miejscu i w dowolnym czasie – a wszystko to bez dźwigania. Mój kręgosłup nareszcie zaczął odpoczywać. Po kilku wspólnie spędzonych dniach nie wyobrażałam sobie życie bez czytnika. Żaden urlop i żaden wyjazd nie jest mi już straszny, nie muszę martwić się, że w drodze do pracy skończy mi się książka i nie będę miała co czytać, nie muszę też z tego powodu nosić ze sobą zapasowej książki.

Okazało się również, że przejście z papieru na czytnik wcale nie jest takie trudne – przyzwyczaiłam się już po kilku dniach. Cenię sobie opcję podświetlania ekranu, dzięki której zimowe poranki w drodze do pracy i wieczorne powroty z pracy mogę spędzać z książką nawet w autobusie, w którym nie pali się światło. Gdy na dworze jest już ciemno, jestem w stanie czytać przy zdecydowanie mniejszej ilości oświetlenia, niż gdybym sięgała po książkę papierową. W domu sięgam także po tradycyjne książki, ale raczej rzadko zabieram je ze sobą do torebki – dzięki temu, że w drodze towarzyszy mi czytnik, moje papierowe egzemplarze nie są już narażone na uszkodzenia w trakcie podróży.

Bardzo cenię sobie korzystanie z Legimi, bo cenowo okazuje się to bardzo opłacalnym rozwiązaniem (choć niestety nie wszystkie wydawnictwa udostępniają swoje książki w ten sposób). W ciągu ostatniego roku przeczytałam 43 ebooki, korzystając z wykupionej usługi, co biorąc pod uwagę opłacany przeze mnie abonament, daje wynik 13,30 zł za jedną książkę. W cenie abonamentu mam dostęp zarówno do starszych pozycji, jak i do premier, więc biorąc pod uwagę ceny pojedynczych ebooków w znanych sklepach internetowych, kwota niższa niż 15 zł wydaje się być bardzo korzystna.

Rok temu nie wyobrażałam sobie, że mogłabym aż tak polubić czytanie ebooki – a dziś nie wyobrażam obie życia bez nich i bez czytnika, który zawsze i wszędzie jest moim wiernym towarzyszem.

Kto z Was też jest zakochany w ebookach? 🙂