Ken Follett, Książki, Powieść historyczna, Sensacja

„Kryptonim KAWKI”, czyli dziewuchy górą!

kryptonim kawki

Po książki Folletta zawsze sięgam z ogromną przyjemnością, bez względu na to, czy jest to powieść historyczna, szpiegowska, czy może thriller wojenny. „Kryptonim KAWKI” to historia niezwykła, poświęcona brytyjskiej misji, której celem było zniszczenie jednego z ważniejszych niemieckich ośrodków łączności na terenie okupowanej Francji. Nie byłoby w niej pewnie nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że grupa partyzantów, biorących udział w akcji, składa się tylko i wyłącznie z kobiet.

Cel akcji jest prosty – sześć kobiet przebranych za sprzątaczki ma dostać się do zamku, w którym znajduje się radiostacja i wysadzić budynek. Sęk w tym, że dowodząca akcją Flick nie ma czasu na szukanie wyszkolonych agentek, o ile istniałyby takie, które spełniałyby wymagania. Te zaś są duże – kobiety powinny mówić po francusku i posiadać umiejętności, które mogą się przydać podczas misji. Ostatecznie udaje się sformować grupę, która zostaje przetransportowana do Francji. Tam zaczyna się wyścig nie tylko z czasem, ale też z brakiem doświadczenia kobiet biorących udział w akcji.

Powieści Folletta, których akcja dzieje się w czasie II wojny światowej, należą do moich ulubionych. Autor potrafi stworzyć bohaterów, z którymi związujemy się od pierwszej chwili, których przygody przeżywamy w napięciu, płaczemy i śmiejemy się razem z nimi. Z perspektywy czytelnika jest to niezwykle ważna umiejętność, pozwala bowiem czytać powieść z zapartym tchem. Jestem skłonna stwierdzić, że niewielu autorów posiada tego typu umiejętność.

Pierwszy raz czytałam powieść szpiegowską, której główną bohaterką była kobieta. Przyznam szczerze, że trochę obawiałam się tego, jak Follett poradził sobie z tym dość trudnym zadaniem, wszak w tego typu książkach o wiele łatwiej pisze się o bohaterach płci męskiej, kobieta zazwyczaj jest w nich jedynie miłym dodatkiem. Okazało się jednak, że moja obawy były zupełnie niepotrzebne. „Kryptonim KAWKI” to powieść równie, a może nawet bardziej wciągająca niż książki, których bohaterami są mężczyźni.

Akcja jest bardzo wartka, co sprawia, że czas spędzony podczas lektury mija jak z bicza strzelił. Na szczególną uwagę zasługuje relacja głównej bohaterki (Flick) z czarnym charakterem – niemieckim oficerem Dieterem Franckiem. Nazista doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że on i Flick są wrogami, ale jednak nie może się oprzeć uczuciu podziwu i być może nawet pożądania. Dzięki jego obecności powieść nie jest monotonna, ktoś bowiem ciągle depcze „Kawkom” po piętach. Jest to też dodatkowe ułatwienie dla czytelnika, wie bowiem, kogo konkretnie ma nie lubić w danej książce, co potęguje pozytywne odczucia wobec głównych bohaterów.

Ostatnie sto stron tej powieści to prawdziwy majstersztyk. Ilość akcji zwiększa się gwałtownie i trudno oderwać się od lektury. Wytrwanym czytelnikom może trochę przeszkadzać fakt, że bohaterowie są wyidealizowani, ale myślę, że wynagrodzi im to bogate tło historyczne okupowanej Francji.