Artur Urbanowicz, Książki, Literatura grozy

[PRZEDPREMIEROWO] „Grzesznik” Artura Urbanowicza

grzesznik

Gdy zaczynałam czytać „Gałęziste” (kto jeszcze nie czytał recenzji, zapraszam – klik klik) nie wiedziałam jeszcze, że przepadnę. Utonę. Zgubię się w lesie i nigdy z niego nie wyjdę, czekając na nową książkę autora tej niezwykłej powieści grozy. Miałam szczęście, bo dane mi było recenzować „Gałęziste” w momencie, gdy wielkimi krokami zbliżała się premiera nowej powieści pt. „Grzesznik”. Już 7 sierpnia będzie dostępna w sprzedaży, a tymczasem zapraszam Was do lektury recenzji, która (mam nadzieję) rozwieje Wasze wątpliwości.

Głównym bohaterem „Grzesznika” jest Marek „Suchy” Suchocki – boss suwalskiego półświatka. Swoją gangsterską pozycję zbudował po aresztowaniu swojego poprzednika – Grzegorza „Grzesznika” Samielewicza. W życiu Marka wszystko układa się świetnie. Niestety, po piętnastu latach spędzonych w więzieniu Grzesznik wychodzi na wolność i po przejściu skomplikowanych operacji plastycznych, których celem jest rekonstrukcja jego zmasakrowanej przed aresztowaniem twarzy, powraca do Suwałk, by odzyskać swoją pozycję. Od tej pory życie Suchego zaczyna się komplikować, a porachunki mają tragiczne zakończenie. Marek spada ze schodów i doznaje wstrząsu mózgu. Gdy budzi się ze śpiączki, nic nie jest już takie, jak było wcześniej. Grupa, którą dowodził Suchy, zostaje rozbita, a jego pieniądze znikają z zagranicznych kont. Najgorsze jednak okazuje się to, co Marek zaczyna widzieć…

Przyznam szczerze, że zmyliła mnie ta powieść. Przed lekturą wiedziałam, że jest to horror, a jednak kompletnie o tym zapomniałam. Na początku bowiem (w przeciwieństwie do „Gałęzistego”, w którym niepokojące opisy znaleźć można już od pierwszych stron) nie dzieje się absolutnie nic paranormalnego. Trochę mnie to zmyliło, ale że gangsterskie historie całkiem lubię, czytałam z przyjemnością. Byłam nawet lekko zdziwiona, gdy autor zaczął wplatać przerażające wątki, bo zdążyłam się przyzwyczaić do ich braku. Artur Urbanowicz zwiódł mnie dość sprytnie, bo byłam tak zaaferowana faktem, że najwyższy czas zacząć się bać, że nie zwróciłam uwagi na oczywiste błędy dotyczące zdarzeń, które nie powinny mieć miejsca w takiej formie, w jakiej miały. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero w momencie, gdy przyszedł czas wyjaśnienia ich wpływu na całość fabuły. Ależ ci autorzy mają talent do ogłupiania blogerów!

Zacznę może od tego, co mi się nie podobało. Nie przypadł mi do gustu pomysł na rolę, którą pełniła siostra Suchego w tej historii. Nie przeszkadzało mi to do momentu, w którym nie została zaangażowana w pomoc Suchemu w niezwykle podbramkowej sytuacji. Przywiodło mi to na myśl historyjki z książeczek religijnych dla dzieci. Przepraszam, ale ja tego nie kupuję. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo musiałabym Wam opowiedzieć całą fabułę, a wtedy czytanie książki mijałoby się z celem.  Jeśli przeczytacie, dowiecie się, co mam na myśli. 🙂

A tymczasem koniec marudzenia, zajmijmy się teraz zaletami powieści.

Niewątpliwie najciekawszą postacią, która pojawia się na jej kartach, jest tytułowy Grzesznik. Ma w sobie coś magnetycznego, a przy tym jest błyskotliwym geniuszem. Przewyższa inteligencją wszystkich swoich podwładnych. Intrygujące jest również to, można w nim dostrzec rys psychopatyczny. Jest bezwzględnym mistrzem manipulacji, złym aż do szpiku kości. Może się wydawać, że ma to związek z jego karą pozbawienia wolności, ale pozory lubią mylić, a jego historia kryje w sobie coś znacznie głębszego. Wątpię, byście chcieli dotrzeć aż tak głęboko.

„Grzesznik” to powieść nieprzewidywalna i wielowymiarowa. Opowiada o rzeczach złych, które wywołują dreszcze, o których trudno jest zapomnieć i żyć ze świadomością, że są na świecie ludzie, którzy gotowi są zrobić coś tak ohydnego. Opowiada o wyrzutach sumienia, spirali grzechu i ludziach, którzy nigdy w życiu nie popełnili dobrego uczynku. Daje też solidny fundament pod rozważania na temat ludzkiej moralności. Autor porusza temat opętania, który intryguje i przeraża, sprawiając, że Czytelnik nie wie do końca, czy zdarzenia, które mają miejsce w książce są jawą, czy snem.

Fabuła powieści toczy się raz wolniej, raz szybciej, ale mnie wciągnęła na tyle, że zapomniałam o tym, co dzieje się dookoła i odkryłam, że jest już prawie trzecia w nocy, a ja jestem w samym centrum paranormalnej historii, która na pewno nie pozwoli mi zasnąć. „Grzesznik” jest niezwykle mroczny, a przy tym niebywale sugestywny. Czytając obie książki Urbanowicza nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że wszystko jest w nich opisane tak perfekcyjnie i z tak ogromnym wyczuciem, że trudno uwierzyć, by nie zdarzyło się to naprawdę.

Moment, w którym Czytelnik dowiaduje się, dlaczego Suchego spotykają takie okropieństwa, wbija w fotel. Cieszę się, że nikt nie widział mnie podczas lektury, bo moje oczy musiały wówczas wyglądać jak dwa kształtne spodki. Dodatkowo zakończenie powieści pozostawiło we mnie poczucie wszechobecnego niepokoju, który sprawia, że wciąż myślę o tej książce. I co najgorsze, nie mogę przestać. Mam wrażenie, że będzie to znak rozpoznawczy Urbanowicza – to już druga jego powieść i każda z nich zadziałała na mnie w ten sam sposób.

Martwi mnie tylko fakt, że na kolejną jego książkę będę zmuszona zaczekać o wiele dłużej niż miesiąc.

 

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Autorowi.