Filary ziemi, Ken Follett, Książki, Powieść historyczna

Filary ziemi #1 – „Filary ziemi”

filary ziemi

„Filary ziemi” – pierwsza część epickiej sagi Kena Folletta, mogą przestraszyć czytelnika swoimi rozmiarami. To ponad 800 stron tekstu pisanego dość drobnym drukiem, a sama książka ma też ponadprzeciętną wielkość. Sam autor twierdzi, że to jego najważniejsze dzieło, choć początkowo nikt nie chciał wydać tej powieści. Udało sie dopiero wówczas, gdy thrillery i powieści sensacyjne Folletta trafiły na listy bestsellerów. Ja sama znałam go do tej pory z książek o tematyce szpiegowskiej i choć bez wahania umieściłabym jego nazwisko na liście trzech ulubionych pisarzy, dopiero niedawno udało mi się sięgnąć po tę słynną sagę.

Akcja „Filarów ziemi” osnuta jest wokół trwającej kilkadziesiąt lat budowy katedry w fikcyjnym mieście Kingsbridge. W tej powieści śledzimy losy dużej grupy bohaterów i trudno byłoby tak właściwie wskazać jednego głównego bohatera lub jeden najważniejszy wątek. Na tle wydarzeń historycznych związanych z okresem anarchii w XII-wiecznej Anglii powieść ukazuje losy zwykłych ludzi – mnichów, budowniczych, handlarzy wełną czy banitów.

Niewątpliwą zaletą tej powieści jest jej wielowątkowość. Follett ukazuje w niej przekrój ówczesnego społeczeństwa na tle wielkiej polityki, spisków i konfliktów. Nie zabrakło tu oczywiście wątków romantycznych, okraszonych sporą dozą scen erotycznych (do których przyzwyczaił swoich czytelników Fellett), a także ciekawych informacji z zakresu historii i architektury.

Widać, że autor narzucił sobie dość sztywne ramy i jednoznaczny podział bohaterów na dobrych i złych, choć należy podkreślić, że w tej sytuacji określenie „dobry bohater” nie musi wcale oznaczać osoby, którą lubimy. Mimo tego sztywnego podziału, miałam problem z jednoznaczną oceną niektórych bohaterów – część ich działań spotkała się z moją aprobatą, a część wzbudziła jedynie irytację.

Najbardziej obawiałam sie tego, jak Follett poradzi sobie z umieszczeniem fikcyjnych wydarzeń w historycznym tle. Do tej pory znałam to połączenie jedynie z jego powieści szpiegowskich, których akcja z reguł toczyła się jedynie przez kilka dni. Czterdzieści lat budowy katedry i łączenie wątków fikcyjnych i historycznych przez ponad 800 stron powieści? To już wydaje się nieco trudniejszym zadaniem, ale i z tym Follett poradził sobie wyśmienicie. Widać, jak dużo pracy i serca włożył w gromadzenie materiałów niezbędnych do napisania tej powieści.

Wydawać by się mogło, że pisarz znany głównie ze świetnie sprzedających się powieści sensacyjnych, nie może się poszczycić kunsztem pisarskim najwyższych lotów. Nic bardziej mylnego. „Filary ziemi” czyta się z zapartym tchem nawet wówczas, gdy autor wyjaśnia nam zawiłości architektoniczne lub gdy docieramy do momentu, w którym akcja na chwilę przestaje galopować. Do tego zachwycający język – piękny i bogaty, a jednocześnie zrozumiały i niezwykle plastyczny.

Jestem niezwykle wdzięczna autorowi za sposób, w jaki ukazał w tej książce dwie niezwykłe kobiety – Ellen i Alienę. Obie dotknęła ogromna tragedia, żadna z nich jednak nie poddała się i wbrew przeciwnościom losu dążyły do tego, by pozostać sobą. Ellen buntuje się przeciwko temu, co doprowadziło do jej nieszczęścia, potrafi wyrazić swoje zdanie, nie jest jedynie posłuszną mężczyźnie marionetką. Wchodzi w związek dlatego, że chce, a nie dlatego, że nie potrafi żyć bez opieki. Aliena musiała dość szybko dorosnąć i wziąć na swoje barki problem utrzymania siebie i brata. Świetnie radzi sobie w interesach, jest znakomitym handlarzem. Potrafi sama o siebie zadbać i jest pod tym względem o wiele bardziej inteligentna, niż niektórzy mężczyźni.

Polecam tę książkę wszystkim fanom epickich sag, zwłaszcza tym, którzy uwielbiają „Pieśń logu i ognia”. „Filary ziemi” nie są może aż tak brutalne jak cykl George’a R. R. Martina, ale pod względem ilości zawiłych intryg z pewnością dorównują mojej ulubionej sadze fantasy. 🙂