Gdy kupiłam „Przeciw wszystkim wrogom”, byłam zachwycona okazyjną ceną za książkę autora bestsellerowych powieści sensacyjnych. Mój zapał ostudziła informacja, którą odkryłam dopiero w domu – Tom Clancy podrzucił jedynie pomysł na napisanie tej powieści, wykonaniem zaś zajął się ghost-writer. Z tego powodu książka przeleżała kilka miesięcy na półce i nie mogła liczyć na moje zainteresowanie. Z perspektywy czasu uważam swoje postępowanie za głupie. Skreśliłam już na samym początku powieść, która wcale nie była tak zła, jak się spodziewałam.
Rok: 2017
Psycholog czyta książki #2: „Lot nad kukułczym gniazdem”
Na drugą odsłonę cyklu „Psycholog czyta książki” zaplanowałam książkę znaną, popularną, można by rzec – klasyczną i kultową. Przede mną trudne zadanie i dlatego na wstępie uprzedzę, że niniejszy tekst nie będzie poświęcony analizie metafory szpitala psychiatrycznego. Moim celem jest pokazanie, że tę metaforę można rozumieć dosłownie.
A miało być tak strasznie, czyli jak rozczarował mnie „Dom śmierci” Deana Koontza
Macie czasem ochotę trochę się przestraszyć? Ja tak, ale tylko odrobinę. Pod tym względem zdecydowanie wolę książki – straszne seriale oglądam jedynie, gdy swoim ramieniem ochrania mnie chłopak, a filmów nie oglądam w ogóle. Twórczości Deana Koontza nie miałam okazji poznać wcześniej, ale napis na dole okładki, obiecujący, że: „To nie jest historia o duchach. To coś znacznie bardziej przerażającego…”, sprawił, że bez wahania kupiłam „Dom śmierci”. Cóż, z perspektywy czasu wydaje mi się, że nie jest to odpowiedni tytuł do rozpoczęcia przygody z tym autorem.
„Pierwszy śnieg” Jo Nesbø – książka i film
Kilka lat temu, za namową mojego chłopaka, sięgnęłam po powieść nieznanego mi wówczas autora o obco brzmiącym nazwisku – Jo Nesbø. „Pierwszy śnieg”, bo o nim mowa, pochłonęłam w ekspresowym tempie. Niewiele jest książek, które wywoływały u mnie taki dreszczyk emocji, więc przed premierą filmowej adaptacji z przyjemnością sięgnęłam po „Pierwszy śnieg” po raz drugi. Nie rozczarowałam się – pomimo tego, że znałam zakończenie i pamiętałam część fabuły, czytałam tę powieść z napięciem i ekscytacją.
Wiedźmin #2 – „Miecz przeznaczenia”
Mój prywatny miłośnik fantastyki dba o to, bym zawsze miała co czytać. Na półce czekają na mnie dwa kolejne tomy serii o Świecie Dysku, a dwa tomy opowiadań o Wiedźminie zostały przeze mnie już pochłonięte. Dziś nadszedł zatem czas na recenzję drugiego tomu, który nosi tytuł „Miecz przeznaczenia”. Jesteście gotowi stawić czoła smokowi i zmierzyć się z przeznaczeniem? Jeśli tak, zapraszam do lektury. 🙂
Dwór cierni i róż #1
„Dwór cierni i róż” atakował mnie z każdego możliwego zakamarka, zwłaszcza na Instagramie. Długo wahałam się przed zakupem tej pozycji, a kiedy już podjęłam decyzję uznałam, że byłaby to świetna okazja, by po raz pierwszy przeczytać jakąś książkę w oryginalnej wersji językowej. Powieść Maas długo czekała na półce na swoją kolej, bo ciągle odczuwałam pewną obawę przed tym, czy uda mi się ją w ogóle przeczytać i ile z tego czytania zrozumiem.
Cmentarz Zapomnianych Książek #2 – „Gra anioła”
Spośród wszystkich książek, które skłonna byłabym uznać za magiczne, żadna nie zaczarowała mnie tak bardzo jak „Cień wiatru”. Nawet Marquez i Cortazar nie potrafili zafascynować mnie tak, jak zrobił to Zafón. Było w tej powieści coś magnetycznego, przez co trudno było mi się od niej oderwać i zdarza się, że nadal myślę o smutnej historii Juliana i Penelope. Fascynacja przywiodła mnie do drugiej części tego niezwykłego cyklu i dziś mogę się podzielić z Wami moją skromną refleksją, dotyczącą „Gry anioła”.
O perfekcyjnym małżeństwie za zamkniętymi drzwiami
Bestsellery mają to do siebie, że wszyscy dookoła się nimi zachwycają, poza mną. Co jakiś czas sięgam po jedną z popularnych powieści i sromotnie się zawodzę. Do tej pory prym w tej materii wiedli Kim Holden i Remigiusz Mróz, ale moje ostatnie doświadczenia pokazały, że B.A. Paris będzie dla tej dwójki dużą konkurencją w konkursie na najgorszą książkę, jaką przeczytałam w tym roku.
„Za zamkniętymi drzwiami” czyta się szybko. Pomysł na fabułę wydawał mi się ciekawy – Jack i Grace są małżeństwem idealnym, ale jedynie z pozoru. W gruncie rzeczy Grace jest więźniem w swoim domu. Nie ma telefonu komórkowego, zawsze znajduje pretekst, by nie spotkać się z koleżankami, a jeśli już wychodzi, to tylko w towarzystwie męża. Wszyscy zazdroszczą tej dwójce ogromnej miłości i szczęścia, jakie ich spotkało, lecz nikt nie wie, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami ich domu. Grace jest więźniem swojego męża – psychopaty, dla którego strach ofiary jest jak narkotyk.
Świat Dysku #3 – „Równoumagicznienie”
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, czy kobieta może zostać magiem? Wszak mężczyzna może być czarownikiem czy nawet wiedźminem, a odpowiedników dla męskich „zawodów” typu mag czy czarnoksiężnik brak w rodzaju żeńskim. Z tym problemem (a także z zagadnieniem równouprawnienia przy okazji) postanowił się zmierzyć Terry Pratchett w trzeciej części cyklu o Świecie Dysku, a jednocześnie pierwszej książce z cyklu o wiedźmach, która nosi tytuł „Równoumagicznienie”.
Każdy medal ma dwie strony – historia Svena Hannawalda
Gdy patrzymy na osoby, które znamy tylko z ekranów naszych telewizorów, odnosimy wrażenie, że mają wszystko – są zdrowi, bogaci, szczęśliwi i pozbawieni problemów. Pozując do zdjęć, uśmiechają się tak promiennie, iż trudno byłoby uwierzyć, że to tylko pozory.
Pamiętam doskonale pięćdziesiątą edycję Turnieju Czterech Skoczni, która odbyła się w sezonie 2001/2002, choć miałam wówczas zaledwie dziewięć lat. Pamiętam uśmiechniętą twarz zwycięzcy wszystkich czterech konkursów i całego cyklu – Svena Hannawalda. Wygrana we wszystkich konkursach była historycznym wyczynem, którego nikt wcześniej nie dokonał. Nazwisko Hannawalda zapisało się złotymi zgłoskami w historii skoków narciarskich. Pamiętam jego medale olimpijskie i mistrzostwo świata w lotach, zdobyte w tym samym sezonie. Wydawać by się mogło, że Sven osiągnął tak wiele, że jego życie od tamtej pory było sielanką. Nic bardziej mylnego.